10.
- Ostrożna?
Doprawdy? I powiedział ci to koleś w starym jak świat płaszczu i moherowym
berecie? Nie bądź głupia.
Nie
obracała się. Dalej wpatrywała się w przestrzeń znajdującą się daleko przed
nią.
- Nie jestem głupia. Zazwyczaj nie biorę sobie
takich rzeczy do serca, ale w nim było coś naprawdę dziwnego. Miałam wrażenie,
że skądś go znam i, że mówi prawdę.
Matt
wydawał się być coraz bardziej poirytowany.
- Kompletny absurd! Poza tym nie pomyślałaś,
że mógł się po prostu przestraszyć jej omdlenia? Może powiedział to w
kontekście dbania o zdrowie. Wymiotując na prawo i lewo na pewno nie wyglądała
na okaz tętniącej życiem nastolatki.
- Może i tak. Ale mam wrażenie, że nie o to tu
chodziło.
- Oj, daj spokój. Robisz zamieszanie. Lepiej
chodźmy, bo biedna Jennifer przez ciebie oszaleje.
Niczego nie
powiedziałam. Nie wiedziałam, jak mam zareagować. Czułam okropne przejęcie. Z
jednej strony wytłumaczenie Matta mnie uspokoiło, z drugiej jednak wiedziałam,
ze wydarzenia, które mi się przytrafiały na dwieście procent miały powiązanie z
tym, co powiedziała Jess. Wszystko zaczynało się nawarstwiać, w
nieprawdopodobnym tempie i czasie.
- Jenn? Wszystko w porządku?
Przygryzłam
wargę.
- Tak, tak, wszystko dobrze. Będziecie rano? –
chciałam jak najszybciej zmienić temat. Nie mogłam jej na razie powiedzieć o
tym wszystkim, bo totalnie by się przejęła. Robiłam to w trosce o nią samą.
Może sama dojdę do tego, co to wszystko znaczy i kim jest ten dziwny mężczyzna.
- Tak, przyjedziemy koło dziewiątej. Potem
koło jedenastej wpadnie duchowny, przydałoby się posprzątać twój pokój. Ben
narobił tam takiego bałaganu…
Oburzyłam
się.
- Hej! Kto go tam wpuścił? I jakim prawem?
Matt znów
się uśmiechnął.
- Nikt nie musiał go wpuszczać. Sam wdzierał
się tam, kiedy nas nie było. Co poradzisz? Ma naturę odkrywcy.
- Tak, tak. Zupełnie jak ty. Pamiętasz jak na
wyjeździe na narty poprosiłam cię o to, żebyś poszukał w garderobie
kombinezonów narciarskich?
Matt zalał
się rumieńcem, wymachując rękami w każdą stronę.
- Daj spokój! Musisz mnie tak upokarzać? Było,
minęło…
Jessica
zwróciła się w moją stronę.
- I pamiętasz co nam przywiózł? – nie zdążyłam
odpowiedzieć, zrobiła to za mnie – folię bąbelkową ! Na litość boską, ja
naprawdę nie wiem, co tobą wtedy kierowało? Myślałeś, że się nią owiniemy i
będziemy na brzuchach zjeżdżać po stoku? Niedorzeczne!
Głośny
śmiech rozniósł się po całej Sali. Rozbrzmiał wśród metalowych łózek, białych
ścian i wszystkiego, co tak bardzo mnie przytłaczało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz