Obudziły
mnie jakieś głosy. Żołądek znów skurczył się do wielkości piłki tenisowej, a
przed oczami stanął mężczyzna jęczący i płaczący, oraz tłum ludzi mówiący mi,
że to już koniec wszystkiego. Szli w moją stronę, wyciągali ręce. Chcieli mnie
dotknąć, a ja nie chciałam się do nich zbliżyć. Krzyczałam, wołałam, żeby mnie
zostawili. Mówiłam, że mnie nie znają i , że niczego o mnie nie wiedzą, ale oni
nadal zbliżali się coraz bardziej. Twarz staruszka stawała się coraz bardziej
wyraźna, coraz bardziej znajoma. Tylko skąd ja go znałam? Skąd pamiętałam te
oczy, usta i poszarzałą cerę? Postanowiłam krzyknąć tak, żeby w końcu ktoś mnie
usłyszał. Z gardła uwolnił się głośny pisk. Mężczyzna zbladł jeszcze bardziej i
powoli zaczął się oddalać. Nagle jedna osoba z tłumu, kobieta, dotknęła mnie za
nadgarstek. Poczułam, że coraz mocniej go zaciska, więc intensywność mojego
głosu również wzbierała na sile. Zaczęłam się szarpać, chcąc zrzucić jej rękę z
mojego ciała. Nie dało się. Uścisk coraz mocniej zaciskał się na mojej ręce.
Dobiegł do mnie jednak jakiś znajomy dźwięk. Ale co to było? Brzmiało jak
melodia. Melodia, którą dobrze znałam! Tak! To była francuska przygrywka, którą
Matt miał ustawioną jako dźwięk dzwonka. Ale co ona tu do licha robi?
- Jenn ! Nie krzycz, jestem tu! Jenn, to ja
Jessica! Matt, wyłącz do cholery ten telefon! Nie widzisz, że nasze dziecko
cierpi? Moja biedna dziewczynka, moje kochane maleństwo.
Otworzyłam
oczy.
Zobaczyłam
Jessicę i Matta, który widocznie nie mógł zapanować nad swoim wibrującym i
dzwoniącym telefonem. Widocznie nerwy zżerały go już maksymalnie.
- Nie dzwoń! Nie dzwoń! – komendy wydawane
urządzeniu elektronicznemu niczego nie przynosiły. W sumie zachciało mi się
śmiać. Opadłam na oparcie i wzięłam głęboki wdech jednocześnie się uśmiechając.
- Musisz przycisnąć czerwony, Matt – spokojnie
odpowiedziałam.
Rzucił mi
jeszcze bardziej zestresowane spojrzenie.
- Na szczęście już nie krzyczysz. Nie
wiedziałem czy większy hałas wywołałaś ty, czy ten nieszczęsny budzik!
- Matt, czy ty jesteś normalny ? Przed chwilą
wrzeszczała i nie wiedziała co się z nią dzieje, a ty żartujesz sobie, jakby
nigdy nic.
Podszedł do
Jessici i chwycił ją w tali.
- Na szczęście teraz jest przytomna i co
więcej jest bardziej obeznana w technice niż ja.
Posłałam im
ciepły uśmiech, całkowicie zapominając o tym, co przed chwilą czułam, myślałam
i chyba wyśniłam.
- Jesteś okropny – zwróciła się w moją stronę
i głaszcząc mnie po policzku lustrowała całą moją twarz – dlaczego tak
krzyczałaś? Bolało cię coś, skarbie?
Kiwnęłam
przecząco głową.
- Miałam zły sen, to nic takiego. Wszystko
jest już w porządku.
Matt
uśmiechnął się szeroko.
- A nie mówiłem? Złote dziecko, złote dziecko!
Nie mogłam
się nie zaśmiać. Jego osoba zawsze wywoływała u mnie pozytywne odczucia. Był
tatą idealnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz